poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Wielkanoc bez tycia

Z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że możliwe jest spędzenie Świąt w rodzinnej atmosferze, przy stole, bez odmawiania sobie jedzenia. I nic nie pójdzie w boczki, uda czy też w oponkę.




Jak to możliwe? Nie ma nic prostszego. Można się najeść, ale zdrowo. Ja dziś zrobiłam właśnie tak. Zjadłam chudy kawałek piersi z kurczaka nadziewanej szpinakiem. Do tego spora porcja gotowanych, przecieranych buraków oraz gotowana marchewka, kompot z owoców - bez cukru! Było smacznie, nie miałam również odczucia, że sobie czegoś odmawiam. Jedyne, czego sobie odmówiłam to deser - zamiast słodkości polecam chociażby krótki spacer. Dobrze jednak, by trwał on więcej niż 20 minut, ponieważ wtedy mamy pewność, że podczas spacerowania zostało spalonych chociażby trochę kalorii.

Dieta nie musi oznaczać wiecznie burczącego brzucha. Można zjadać dużo. Ważne jest to, co jemy. Warzywa można jeść praktycznie bez ograniczeń - wyłączając warzywa strączkowe, one nie są wskazane. Jednak inne jak najbardziej. Jeśli męczy mnie głód sięgam po pomidora, marchewkę, kawałek brokuła - głód mija a metabolizm jest podkręcony. Jedną z moich ulubionych przekąsek pobudzających metabolizm i zaspokajających głód jest sok pomidorowy z odrobiną chilli. Ostre przyprawy wpływają pozytywnie na nasz metabolizm - jeszcze bardziej go podkręcają.

A co wieczorem? Wieczorem polecam ćwiczenia w zaciszu domowym. Ja dzisiaj mam zamiar potrenować z hantlami - zapamiętałam kilka ciekawych ćwiczeń z aerobiku.




A Wy jak radzicie sobie ze świątecznym obżarstwem, suto zastawionym stołem i słodkościami, które Was kuszą?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz